Perspektywa Kastiela.
Nie usłyszałem dokładnie, kto zadzwonił do Des i żałuję, że nie wyrwałem jej komórki, gdy w jej oczach pojawiły się pierwsze łzy. Osoba z drugiej strony najwyraźniej się rozłączyła, po czym dziewczyna przede mną stała niczym zamurowana. Już chciałem dotknąć jej ramienia, kiedy ta odtrąciła moją dłoń i zaczęła biec ku drzwiom wyjściowym. Niewiele myśląc o całej sytuacji pognałem za nią, w progu drzwi złapałem ją, przyciągnąłem do siebie i uwięziłem w swoich ramionach. Ku mojemu zdziwieniu, dziewczyna chciała się wyrwać, krzyczała przez łzy, bym ją puścił. Po jakimś czasie się uspokoiła i również mnie objęła nadal jednak płacząc. Usiadłem powoli razem z zapłakaną dziewczyną na podłodze, gładząc ją po plecach z nadzieją, że to coś pomoże. Nie nalegałem, by się teraz zwierzała. Znałem ją nie od wczoraj i wiedziałem, że nie lubi gadać gdy płacze, bo głos jej się łamie i nie może nabrać powietrza do płuc. W takich momentach po prostu przy niej byłem.
- K-Kas...
- No?
- On... T-To znaczy Nat...- na dźwięk jego imienia, od razu się domyśliłem, że zranił Des - On zerwał ze mną.
Na chwilę zapanowała cisza, którą przerywały tylko nasze oddechy i łkanie dziewczyny. Wiedziałem. Kurwa, wiedziałem! Ta szmata znowu skrzywdziła najważniejszą dla mnie osobę, nie daruję mu tego tym razem.
- Des... - przysunąłem głowę dziewczyny bliżej mojego torsu i pocałowałem w czoło - chcesz zostać u mnie? Możesz się przespać w moim pokoju, ja pójdę do sypialni starych.
- Tak... D-Dziękuję.
Chwilę jeszcze tak posiedzieliśmy razem, kiedy Des stwierdziła, że jest śpiąca. Zaprowadziłem ją do swojego pokoju i przyszykowałem jakieś ubrania do przebrania. Posiedziałem przy niej jeszcze chwilę, dopóki nie usnęła, po czym po cichu zabierając swój telefon z szafki nocnej, przeszedłem do przedpokoju. Wybrałem numer swoich "dawnych" kumpli, z którymi nadal od czasu do czasu jakiś tam kontakt miałem i nacisnąłem zieloną słuchawkę. W czasie oczekiwania na połączenie ubrałem buty i kurtkę.
- Czego?- Usłyszałem niski głos po drugiej stronie.
- Maks, to tak się witasz z kumplem?- Odpowiedziałem sarkastycznie pytaniem na pytanie.
- Osz w morde, to na serio Ty, Kastiel?!
- Tak, tak, to ja. Słuchaj, mam do Was pewną sprawę...
Perspektywa Destiny.
Gdy się obudziłam, spojrzałam na zegar wiszący na ścianie naprzeciwko. Godzina dziewiętnasta pięćdziesiąt siedem. Cholera, zapomniałam napisać do kogoś z domu, że dziś nie wrócę. Wypełzłam z łóżka zmęczona jak nigdy wcześniej, podeszłam do biurka na którym leżał mój telefon i wysłałam esemesa na numer James'a, w którym napisałam, że nocuję dziś i jutro u koleżanki. Ubrana w spodnie dresowe i za dużą na mnie o kilka rozmiarów bluzkę, które były własnością tego przesympatycznego rudzielca, udałam się do sypialni jego rodziców, którzy często wyjeżdżali, zostawiając go samego z Demonem. O dziwo, nie było go tam. Jak i nigdzie indziej w całym mieszkaniu. Wyjęłam komórkę z kieszeni spodni, do których wcześniej ją włożyłam i wybrałam numer do Kasa. Najwyraźniej odrzucił połączenie, albo zwyczajnie miał telefon wyłączony. Po chwili moje rozmyślenia przerwał dźwięk przychodzącej wiadomości. Czyli odrzucił połączenie, bo wiadomość głosiła "mam sprawę do załatwienia, nie mogę gadać. Nie martw się, zjedz i porób coś, niedługo będę". No pięknie. Będąc już w salonie, odrzuciłam telefon na kanapę i skierowałam kroki do kuchni. Zaparzyłam sobie kawę i zamówiłam pizzę z podwójnym serem, pieczarkami, pomidorem i szynką. Oboje z Kasem ją uwielbialiśmy. Wiedziałam, gdzie przyjaciel trzymał pieniądze... Pod łóźkiem. Tam było dosłownie wszystko, poczynając od góry świerszczyków, kończąc na zabawkach dla psa. Wyjęłam potrzebną ilość pieniędzy, i gdy zadzwonił dzwonek do drzwi, poszłam odebrać naszą "kolację". Razem z pudełkiem rozsiadłam się przed telewizorem, który wcześniej włączyłam. Akurat leciał program kulinarny "ABC gotowania". Minęło około dwadzieścia minut, a ja już przeszukiwałam górę płyt z nadzieją, że znajdę jakiś fajny horror.
W pewnym momencie usłyszałam, skrzypienie drzwi wejściowych i przekleństwa rzucane z ust rudzielca. Stanęłam przed nim z założonymi rękoma na klatce piersiowej, gdy ten zdejmował buty i przyglądałam mu się z rozbawieniem. Po chwili chłopak mnie zauważył i od razu złagodniał.
- Coś Ty taki nerwowy?
- Eee... A to nieważne już. Jak się czujesz? - zdjął do końca buty i kurtkę, po czym zbliżył się do mnie.
- Czuję się tak, jak czuć powinna osoba, z którą ktoś zerwał bez powodu, nic wielkiego.
- No już, spokojnie - czerwonowłosy przytulił mnie mocno, odwzajemniłam ten gest. To, co mnie zastanawiało, to opanowanie jakie od Kastiela wręcz biło. Nienawidził Nataniela i przez byle powód - a nawet jego brak - byłby gotów coś mu zrobić.
Resztę wieczoru spędziliśmy przed tv, oglądając horrory i zajadając się pizzą. Żartowaliśmy z różnych scenek w filmach, to był taki mój sposób, by się nie bać, chociaż inni mogliby uznać nas za psychopatów. W końcu nie każdy śmieje się, gdy dla przykładu, ktoś odrąbie czyjąś głowę - nawet jeśli to tylko film. Całkowicie straciliśmy poczucie czasu, sama nie wiem kiedy usnęłam.
Perspektywa Kastiela.
- Pstt... Des, śpisz? - szepnąłem i zamachałem dziewczynie przed twarzą, sprawdzając czy śpi. Spała jak zabita, więc wyłączyłem telewizor i ostrożnie wziąłem ją na ręce, by przypadkiem nie zbudzić. Zaniosłem ją do swojego pokoju na łóżko i nakryłem. Popatrzyłem jeszcze chwilę na śpiącą Des, była taka niewinna i drobna, całkiem inna od tej, którą jest za dnia. Prawdą jest, że od dawna wiedziałem, że tylko udaje taką silną i rzadko kiedy pokazuje swoje "prawdziwe ja" komukolwiek. Chyba powinienem czuć się wyróżniony - zachichotałem cicho, jednak szybko spoważniałem uświadamiając sobie, jak ważna jest dla mnie ta mała istotka zwana Destiny. Pewnie byłbym w stanie nawet zabić, jeśli to miałoby ją uszczęśliwić. Chociaż wiem, że prędzej by mnie zdzieliła po głowie, wygłaszając pouczającą mowę o tym, ile to problemów narobiłem. Zastanawia mnie, czy Ona mogłaby poczuć do mnie coś silniejszego? Czy moglibyśmy zostać kimś więcej, niż tylko przyjaciółmi? Pewnie nie, w końcu bym ją tylko ranił - westchnąłem podirytowany. Moje przemyślenia przerwał dzwonek przychodzącego połączenia z telefonu, z pokoju obok. Spojrzałem ostatni raz na przyjaciółkę, która przewróciła się na drugi bok i wyszedłem.
Zgarnąłem komórkę ze stołu w salonie i wyszedłem na balkon, po czym odebrałem.
- No?
- I jak tam, Kas? Skasowałeś dowody?
- Zaraz to zrobię. Tak w ogóle to dzięki, dałbym sobie sam radę, gdyby ten szmaciarz nie zadzwonił na psy. Serio, dzięki.
- No spoko spoko, pamiętaj tylko, że masz dług u nas! A, jeszcze jedno. Ponoć psiarna już węszy, więc w razie czego, nie wyłaź póki co z chaty, bo Cię rozpoznają, jasne?
- Serio myślisz, że jestem takim idiotą? Nie wyjdę, nie martw się o to.
- Dobra, zdzwonimy się niedługo. Spadam sprzedawać towar, narka.
- No, nara - rozłączyłem się, chowając telefon do kieszeni, jednocześnie wyjmując fajkę i ogień. Odpaliłem papierosa zaciągając się. W dole dostrzegłem wóz psów.
- To będą ciężkie dni.
***
No, koniec rozdziału X! Mam nadzieję, że Wam się spodobał. :_:
Kolejnego rozdziału możecie spodziewać się już niedługo~! (ง ˙ω˙)ว
Niedługo? Czyli kiedy? ;3 Jak zwykle, I-D-E-A-L-N-Y! Bardzo się cieszę z perspektywy Kastiela <3 Pozdrawiam i tradycyjnie życzę dużo weny :3
OdpowiedzUsuńWitam~! Dziękuję bardzo :-: Chcę szybko wstawić kolejny rozdział, z racji tego, że nie było mnie jakiś czas, więc jakoś tak do dwóch-trzech dni powinien być (ง ˙ω˙)ว
OdpowiedzUsuńPozdrawiam~!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńWitam~! Dziękuję bardzo :-: Chcę szybko wstawić kolejny rozdział, z racji tego, że nie było mnie jakiś czas, więc jakoś tak do dwóch-trzech dni powinien być (ง ˙ω˙)ว
OdpowiedzUsuńPozdrawiam~!
O JACIE! Ale akcja XDDDD Co ten rudzielec zrobił? Brzmi to jakby go normalnie załatwił :O: Rozdział świetny, jak zawsze :3 Nie mogę doczekać się ciągu dalszego, OMG, czekanie będzie dołujące, więc piszuj, piszuj ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie, ściskam i przesyłam mnóstwo weny i chęci do pisania :* ♥♥♥♥♥♥
~ Twoja wierna czytelniczka ~
Witam~! Wybaczcie mi moje ... zamulenie (?), brak weny ;-;
OdpowiedzUsuńŹle się czuję, do tego jutro wracam do szkoły (mój odwieczny koszmar), postaram się dziś wrzucić (a wpierw napisać) nowy rozdział :_:
Miłego~!(*˙︶˙*)ノ
* Przypomnienie o rozdziale ;p *
OdpowiedzUsuń